Mexico City dot  Puebla dot  Veracruz dot  Catamaco dot  Villahermosa dot  Campeche dot  Merida dot  Cancun
San Cristobal   Chamula dot  Oaxaca dot  Acapulco dot  Taxco
Migawka z trasy
Kościół w Tonan
 
Migawka z trasy
Plantacja agawy uprawianej do produkcji tequli
i mezkalu (z rdzenia) oraz włókna
(sizalu z liści).
Pogoda
 
Po Meksyku podróżowaliśmy w styczniu i lutym tj. w miesiącach nie tylko polskiej, ale i meksykańskiej zimy, której nie należy utożsamiać z typową dla naszego kraju śnieżną aurą i niskimi temperaturami. Otóż w naszym przekonaniu w tym właśnie okresie obywatel Środkowej Europy może liczyć na najlepszą dla siebie pogodę. W stolicy (ok. 20 stycznia) mieliśmy temperaturę ok. 20-22oC, kiedy jednak udaliśmy się do Teotihuacan położonego nieopodal, spacer w pełnym słońcu na wysokości 2300 n.p.m. był dosyć męczący (zwłaszcza podczas wchodzenia a na Piramidę Słońca), a twarze, ramiona i łydki mieliśmy nieźle przypalone. Słońce na tej wysokości jest niezwykle niebezpieczne, toteż chwile później kupiliśmy kremy z dużymi filtrami, bo te przywiezione z kraju były zupełnie nieskuteczne. W miarę zbliżania się do płw. Jukatan temperatura była coraz większa. W Veracruz - porcie położonym na wybrzeżu Zatoki Meksykańskiej wilgotność powietrza powodowała, że ubranie kleiło się do ciała a i aparaty fotograficzne odmawiały posłuszeństwa (temp. 25-28oC). Nad Morzem Karaibskim było już bardzo gorąco. Podczas niedługiego pobytu w Cancun i w trakcie zwiedzania Tulum temperatura znacznie przekraczała 30oC, tak też byłyo w Acapulco. W górach podczas zwiedzania San Crstobal oraz indiańskiego miasteczka Chamula było dosyć chłodno ok. 16-18oC W pozostałych miejscach naszego pobytu temperatura utrzymywała się na poziomie 22-28oC. Tylko jeden raz doświadczyliśmy takiej pogody, jaka występuje prawie na co dzień w okresie pory deszczowej. Otóż podczas zwiedzania wielkich głów Olmeków w Villahermosie, deszcz był tak obfity, że w niedługim czasie ulicami miasta płynęły urwiste potoki (już wiemy dla czego krawężniki były takie wysokie). Wszyscy przemokliśmy do ostatniej suchej nitki. Na szczęście mieliśmy magiczny meksykański napój teq...., który wkrótce poprawił nam humory.
Jedzenie
 
Meksykańskie jedzonko jest...... - po prosty wyśmienite. Gdziekolwiek byśmy nie jedli było smaczne, ..... no może poza jednym miejscem w górach, gdzie zatrzymaliśmy się na chwile i zachciało nam się czegoś podobnego do polskiej kuchni, zamówiliśmy zatem rosół, którego smak nie był wymarzony a i samopoczucie po nim pozostawiała wiele do życzenia. Potem już było tylko lepiej. Kuchnia meksykańska łączy elementy kuchni hiszpańskiej i prekolumbijskiej, a ostatnio uległa również wpływom azjatyckim i europejskim. Podaje się tutaj niezwykle dużo owoców - chyba najlepiej smakowały nam świeżo obrane ananasy, które mieliśmy wraz z melonem i innymi codziennie na śniadanie. Potrawy oryginalnej kuchni meksykańskiej są dość pikantne, głównie dzięki dodatkowi chili. Miejscem gdzie najtaniej można skosztować meksykańskich potraw są małe rodzinne bary, gdzie przy okazji można podpatrzeć jak przyrządza się prawdziwą tortillę, enchiladas lub tacosy. Choć bary te, na pierwszy rzut oka wyglądają, jakby miały swoje najlepsze lata za sobą, to jednak jest w nich przyjemny, charakterystyczny dla Meksyku klimat - a jedzenie pierwszorzędne - choć niejednokrotnie przygotowywane w bardzo prymitywnych warunkach w obecności gości. Tak jest poza wielkimi miastami, choć i tu można znaleźć również i takie miejsca, bo i Meksykanie nie należą do zamożnych tego świata, wobec tego większość z nich nie zwraca szczególnej uwagi na kategorię lokalu, ale oczywiście cenę. Ci, którzy mają trochę więcej pieniążków do wydania, z powodzeniem mogą się stołować w restauracjach (jest ich równie dużo). Są one na kieszeń każdego Europejczyka, który zdecydował się przyjechać do Meksyku. Tutaj też, jeśli komuś kuchnia meksykańska nie odpowiada, może zamówić prawie każdy rodzaj mięsa, które w zestawie z ryżem lub makaronem stworzy niezłą polskopodobną potrawę - w sumie każdy znajdzie coś dla siebie. Ponieważ Meksykanie nie uznają stałych godzin posiłków ulice zawsze są pełne sprzedawców żywności. Już rano nawet na ulicach stolicy można zamówić gorące śniadanko prosto do ręki. Przyglądałem się jak robili to robotnicy wracający zapewne z nocnej zmiany, jak i elegancko ubrani zamożniejsi tego miasta, podążający do swoich biur. Wszechobecne jest w Meksyku piwo, do którego gorąco namawiam - rzeczywiście jest zawsze schłodzone i smaczne. Popularna Corona była O.K., ale nam bardziej smakowało piwo Negra Modelo sprzedawane w małych beczułkowatych buteleczkach - pierwszorzędny smak!
Migawka z trasy
Przydrożny stragan
 
Migawka z trasy
Malutkia restauracyjka z miejscowym jedzeniem
 
Migawka z trasy
Na bazarach bogactwo owoców i warzyw
Migawka z trasy
Autobusy turystyczne, samochody...
 
Migawka z trasy
Stragan na parkingu
Transport
 
Najlepszym sposobem zwiedzania Meksyku (poza stolicą) jest poruszanie się samochodem. Na całej trasie korzystaliśmy zatem z wynajętego w Mexico City prywatnego pojazdu, zatem wszędzie udało nam się dotrzeć wg. założonego planu i bez najmniejszych problemów. Wprawdzie jeden raz natrafiliśmy na drodze blokadę zorganizowaną przez protestujących rolników i nie było nadziei na szybkie rozwiązanie problemu miejscowych, wobec tego postanowiliśmy - tak jak większość, zjechać z głównej drogi i poprzez pola (jak na Rajdzie Safari w tumanach pyłu) dotarliśmy z niewielkim opóźnieniem do celu. Raz postanowiliśmy skorzystać z miejscowego PKS-u. Choć temperatura sięgała 30oC, uciążliwego na ulicy gorąca nie odczuwaliśmy wewnątrz pojazdu, bo jechał dosyć szybko, a dynamicznie działająca wentylacja grawitacyjna, działająca dzięki wszystkim otwartym oknom schładzała dokładnie nasze głowy. Bardzo często na drodze wojsko przeprowadzło dość szczegółowe kontrole pojazdu. Im bliżej Gwatemali tym częściej. Przez Meksyk przebiegają szlaki, którymi przerzuca się narkotyki do USA, stąd nie należy się irytować, a tym bardziej denerwować, żołnierze są bardzo sympatyczni, jeśli nie mamy oczywiście czegoś "uzależniającego" na sumieniu. Generalnie po Meksyku można przemieszczać się na dalszych trasach (między stolicami poszczególnych stanów) ekspresowymi autobusami (klimatyzowane) lub na krótszych odcinkach miedzy mniejszymi miastami autobusami tzw. podmiejskimi, nieco mało komfortowymi - podróżowanie tymi ostatnimi wymaga cierpliwości, bo podróże trwają bardzo, bardzo długo.
Zakupy
 
W większości sklepów można kupić wszystko co nam jest potrzebne na co dzień. Jakość nie jest najlepsza, ale nie po to tu przyjeżdżamy. Jedzenie jest wszędzie, wysokoprocentowy alkohol lepiej kupić na lotnisku w kraju - jest bardzo ważny zwłaszcza w ciągu pierwszych dni, kiedy powinniśmy spodziewać się drobnych dolegliwości żołądkowych. My skorzystaliśmy z rady tych, którzy przez to przeszli i wzięliśmy ze sobą Śliwowicę. Choć ciężko przechodziła nam przez gardło (70%), to problemów zdrowotnych nie mięliśmy zupełnie żadnych. Napoje radzimy kupować najlepiej kapslowane (ponownie namawiamy do piwa). Pamiątki są prawie wszędzie, jednak lepiej kupować bezpośrednio od pojedynczych handlarzy poruszających się bezpośrednio na terenie stanowisk archeologicznych - bardzo często jt. zakup z pierwszej ręki i można sporo utargować (50-70%). Najlepsze pamiątki są wykonywane z kamienia przez Indian i od nich można też kupić najtaniej, lecz okazji takich jest dosyć niewiele w okolicach miasta Oaxaca, Puebla i Ciapas.
Migawka z trasy
"Sklepik" z indiańskimi koszykami.
Migawka z trasy
Zespół mariachi
 
Migawka z trasy
Ofiary dla zmarłych
Meksykanie
 
Wbrew temu co usłyszeliśmy przed wyjazdem nikt nam nic nie ukradł, nie napadł na nas i nie oszukał ani razu. Meksykanie - tacy jakimi ich poznaliśmy są bardzo wesołymi, serdecznymi i spokojnymi ludźmi. Wszyscy z którymi mieliśmy bezpośredni kontakt zrobili na nas jak najlepsze wrażenie. Chętnie udzielali odpowiedzi, każdy na swój sposób - ale co najważniejsze zawsze był z nich właściwy pożytek. Nawet ci, którzy powinni (teoretycznie) być natrętni tj. handlarze sprzedający pamiątki na poszczególnych stanowiskach archeologicznych byli bardzo uprzejmi i pomocni i nie wciskali nam do kieszeni swoich towarów. Można było też wiele ciekawych informacji od nich uzyskać na tematy, o których nie wspominały przewodniki. Nie doświadczyliśmy od miejscowych żadnych przykrości, nikt na nas nie patrzył wilkiem, nikomu nic nie zginęło. Wszędzie poza jedną dzielnicą w Mexico City czuliśmy się bezpiecznie. Zauważyliśmy, że Meksykanie lubią się dużo bawić, a zwłaszcza tańczyć. W większości miast, w których byliśmy, wieczorem na głównym rynku tzw. zocalo organizowane są prawie co wieczór uliczne zabawy (polecamy zwłaszcza Merida i Veracruz), gdzie przy swojskich rytmach na zamkniętych wokół rynku ulicach dla ruch pojazdów - miejscowi - najzwyczajniej tańczą (wszyscy w parach, wykonując podobne ruchy). Godne pozazdroszczenia, tym bardziej, że nie nadużywają alkoholu, a po zakończeniu imprezy wszyscy (młodzi i starzy) grzecznie rozchodzą się do domów lub sympatycznych knajpek znajdujących się wokół zocalo. A jak jest w knajpkach - koniecznie przyjedźcie, a będziecie mieli z pewnością miłe wspomnienia.
NASZE  MOTYWY
 
Quetzacoatl ("Wąż o piórach quetzala") - Bóg aztecki, współtwórca świata, na 676 lat wcielił się w Słońce, po runięciu niebios i potopie uczestniczył wspólnie z pozostałymi trzema głównymi bóstwami w podniesieniu nieba, a następnie poświęcił swoje życie w celu stworzenia ostatniego Słońca, które świeci do dzisiaj.
Quetzacoatl
Smok
Turkusowa mozaika przedstawiajaca dwugłowego węża, zwiastuna burz z piorunami, umieszczona była na napierśniku kapłana Tlaloca - Boga deszczu. Wąż cieszył sie czcią na całym obszarze Mezoameryki jako bóstwo tworzące, związane z mocami podziemi i odradzaniem się.
"Kamień Słońca" był uważany przez wiele lat za kalendarz Azteków. Pierwotnie był umieszczony na szczycie wielkiej piramidy w Tenochtitlan. Środkowa część zawiera płaskorzeźby wyobrażające trzęsienie ziemi i związany z nim koniec świata. Wokół tych płaskorzeźb rozmieszczone sa znaki symbolizujące rzeczywiście okresy kalendarza azteckiego.
Kalendarz

 
 
Podróż do Meksyku to naprawdę niezły pomysł. Warto odkładać nawet parę lat, bo to zupełnie inny rodzaj przyjemności, której możecie doświadczyć jedynie na szlakach kultur prekolumbijskich, na roztańczonym meksykańskim zocalo i wśród meksykańskich Indian.
 
Migawka z podróży
Niestety, nie jesteśmy w stanie odpowiadać na wysyłane przez Was pytania, musielibyśmy zająć się tylko tym. Dlatego na czas jakiś zawieszamy działanie naszego meila. Jeśli macie jakieś pytania dotyczące takiej wyprawy - wrzućcie hasło "Meksyk" do wyszukwiarki internetowej, trochę cierpliwości i znajdziecie informacje na każdy temat
 
Joanna i Marek Stawoscy

 
smokstrona domowamapawirtualna podróż

Teotihuacan dot  Tula dot  Kabah dot  Uxmal dot  Chichen Izta dot  Tulum dot  Becan dot  Palenque
Mitla dot  Monte Alban

Copyright 2002